23 września 2014

Rozdział 7

                                 Muzyka
Notka pod rozdziałem!:)
Jenny POV
"Kocham Cię Jen.." Przez te słowa nie mogłam zmrużyć oka przez resztę nocy. Co 30 minut paliłam papierosy trując się niemiłosiernie. Płakałam za każdym razem kiedy te słowa robiły się coraz bardziej twarde w mojej głowie, tak jakby chciały osiedlić się tam na stałe. Nie chciałam dopuścić do siebie tej chorej myśli.. Przecież, ja sama nie byłam pewna co do moich uczuć. Nie chciałam go ranić moim zachowaniem. Bella również budziła się co 2 godziny i siedziała ze mną w toalecie znosząc mój płacz, wiedząc że za drzwiami jest osoba która chyba nieświadomie wywołała ten płacz. Dochodziła 3 w nocy. Siedziałam w w samej bieliźnie i szarym wyciągniętym swetrze na parapecie, wpatrując się w idealny księżyc. Co jakiś czas zerkałam na Justina który spokojnie spał. Chyba tylko wtedy był wolny od tego wszystkiego. Przerzuciłam na prawy bok swoje długie włosy, i zeszłam z parapetu ponownie idąc do łazienki. Spojrzałam na Swoje odbicie w lustrze i potarłam dłońmi swoje ramiona. Czułam się tak okropnie, przed oczami miałam widok tej martwej kobiety, na ciele cały czas czułam tą lepką krew która zasychała na mojej skórze. Przepłukałam twarz zimną wodą, i wytarłam ją wracając do pokoju. Wdrapałam się powoli na łóżko, i ułożyłam się przy ścianie, przykrywając się do pasa kołdrą. Widok spokojnego Justina to chyba najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Powoli ręką zaczęłam głaskać go po głowie, starając się go nie obudzić. Przypomniał mi się moment tego pocałunku.. Uśmiechnęłam się mimowolnie i dłonią starłam łzy z policzków. Nie wiedziałam czy słyszy mnie w tym momencie. ale myślę że po dużej ilości leku uspokajającego ma bardzo głęboki sen. Przysunęłam się nieco do niego, gładząc dłonią miejsce w którym biło jego serce.
- Powiedziałeś mi że mnie kochasz tak? - Szepnęłam bardzo cicho, a kiedy poczułam spokojne i rytmiczne bicie jego serce westchnęłam. Łzy automatycznie zebrały mi się do oczu.
- To bardzo zabawne bo po tych 2 tygodniach ja chyba też poczułam coś do Ciebie. Teraz sobie słodko śpisz, więc mogę to mówić. Być może to słyszysz, jeśli tak to wolałabym abyś się obudził.. - Zaśmiałam się niewiarygodnie cicho. Przez chwilę czekałam, ponieważ myślałam że jednak się obudzi ale nic z tego. Uznałam że to chyba lepiej bo mogłam się wygadać bez mniejszych konsekwencji.
- Wiesz? Bardzo zabolało mnie to co zobaczyłam wchodząc do Twojej sali.. Po prostu uznałam wcześniej że jesteś zupełnie inny, że to co o tobie mówiono to zwykłe brednie. Nigdy nie chciałabym by Angela mi Cię odebrała. Nie chciałabym byś kiedyś zamiast kogoś innego, zabił siebie bo ta cholerna choroba bardziej ci się pogorszy. - W tym momencie znowu rozpłakałam się jak małe dziecko, dławiąc się łzami. Podniosłam się do pozycji siedzącej, podkulając nogi pod brodę. Bardzo chciałam by ktoś mnie teraz przytulił, nie chciałam być sama w takich momentach. Poczułam jak materac łóżka, lekko się zapada, spojrzałam w lewą stronę i ujrzałam zaspanego Justina który przecierał twarz dłońmi. Zapalił lampkę i spojrzał na mnie, od razu odsłaniając moją twarz.
- Jenny co się stało? - Zapytał wycierając kciukiem moje policzki. Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, dławiłam się tymi pieprzonymi łzami jak nigdy. Zrzucił z nóg kołdrę i klęknął na przeciwko mnie, przysuwając do Siebie moje skulone ciało.
- Chcesz pogadać? - Zapytał, zmuszając mnie wręcz bym na niego spojrzała. Kiwnęłam głową na co on po cichu wstał nie chcąc budzić Belli, i wziął mnie na ręce. Wyszliśmy na korytarz który był pusty. Światła z pokoju pielęgniarek przebijały się spod drzwi. Usadził mnie na parapecie, i odgarnął z twarzy kosmyki włosów. W jego oczach odbijał się idealny księżyc. Było tu zimno, ale nie chciałam mu tego pokazywać.
- Teraz mi powiesz? - Stanął obok mnie, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Wpatrywał się tępo w puste ściany, przygryzając lekko dolną wargę.
- Nie mam ci co mówić.. Płaczę tak całą noc praktycznie, nie zmrużyłam oka od pory kiedy ty zasnąłeś. Ja po prostu.. Chciałabym już wrócić do domu. Naprawić to wszystko co zepsułam. Dopiero w takim miejscu jak to zrozumiałam co złego zrobiłam i.. Co dobrego mi się w życiu przytrafiło. - Po części kłamałam, nie mogłam mu po prostu powiedzieć że płakałam bo coś do niego czuje tak? Chyba go tym uraziłam bo stał nieruchomo, tylko jego klatka piersiowa uniosła się powoli w górę i dół.
- Chciałabym wrócić do domu z Bellą, Christianem I.. Tobą? - Wyszeptałam,a w tym samym momencie chłopak spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Ignorując chęć płaczu, kontynuowałam.
- Myślę że przywiązałam się do Ciebie Justin. I tak myślę że ta codzienność kiedy stąd wyjadę, bez Ciebie będzie taka jak kiedyś - okropna. Przytłaczająca i.. Po prostu ponura.
- Ale ja jestem potworem Jenny. Z kimś takim jak ja nie można mieć planów na przyszłość, nie można mieć rodziny, nie można ze mną planować niczego bo wszystko co spotkam zamieniam w nic wiesz? Zamordowałem rodzinę, i teraz nie mam nikogo. Jest nicość. Mordowałem niewinne osoby i gdzie jestem? - Justin ruchem rąk wskazał na puste białe ściany i korytarz który równie był pusty. - Jestem NIGDZIE. Chciałbym tylko aby to uczucie do Ciebie, nie stało się niczym kiedy zajdziemy już gdzieś dalej. Boję się każdego dnia skarbie, każdego dnia boje się że zrobię ci krzywdę taką jak dzisiaj. To nie sprawia mi ani trochę radości. - Wytłumaczył mi, ścierając wierzchem dłoni łzy z policzków. - Ja staram się cieszyć każdą wolną chwilą tutaj z Tobą, nie wiem jak sobie poradzę kiedy stąd wyjdę.- Wymamrotał, patrząc na mnie lecz, dosyć szybko zwrócił swój wzrok na ścianę.
- Dlatego chcę ci pomóc.. Nie musimy być razem. Pracujmy nad tym uczuciem Justin, kiedy będziemy wystarczająco gotowi, będziemy razem. Nie chcę cię stracić z powodu choroby czy innych głupot. Takiego Cię poznałam, nie innego. I właśnie takiego ciebie obdarzyłam uczuciem. - Nie mogłam powiedzieć że go kocham.. Mogłam z ręką na sercu powiedzieć że darzę go podobnym uczuciem. Nie jestem dziewczyną która drąży w traumach z poprzednich związków, nie. Po prostu nie jestem na to wszystko gotowa emocjonalnie. Wiecie o co mi chodzi? Z Justinem rozmawiałam jeszcze 20 minut a potem wróciliśmy do pokoju. Była 3:30, za 3 godziny miałam pobudkę. Wiedziałam że mimo wszystko i tak nie zasnę. Justin dosyć szybko usnął. O 4 znowu zerwałam się z łóżka z płaczem, budząc przy tym Belle. Dziewczyna miała rozmazany makijaż, jej oczy były czerwone.. Ona płakała?
- Bella co się stało? - Ostrożnie przeszłam nad Justinem, i podbiegłam do łóżka blondynki. Widocznie pobyt dla niej tutaj również był ciężarem którego nie dawała rady unieść.
- Śnił mi się Christian, Angela, Ty I Justin.. Boże - wybuchnęła płaczem, na co ja od razu odwróciłam się by spojrzeć na Justina. Leżał na łóżku, wpatrując się w nas. Przytuliłam mocno blondynkę do Siebie pocierając dłonią jej plecy. Czułam że niedługo ona stąd wyjedzie, że każdy zacznie wyjeżdżać a ja zostanę sama..
- Nie pozwolę na to by ona mi go zabrała rozumiesz Jen? Christian jest mój! - krzyknęła i odepchnęła mnie od Siebie. Wyrzuciła ręce w powietrze tak jakby chciała bym rozejrzała sie gdzie jestem. I nie myliłam się.
- Popatrz co my tu do cholery robimy! Siedzimy w psychiatryku który robi z nas psychicznie chore! Trzymają tu zdrowe osoby ty tylko zrobić z nich idiotów. - Warknęła, a ja wstałam łapiąc ją za nadgarstki.
- Isabella uspokój się do cholery jest 4 nad ranem, nie jesteś tutaj sama! - Krzyknęłam a ona jakby uspokoiła się. Nie znałam przyczyny napadu tej jej agresji ale gdybym tylko wiedziała co zrobi zaraz, na pewno uderzyłabym ją czymś w głowę by zemdlała. Wyczujcie sarkazm. Ona tak po prostu spoważniała, ubrała na siebie krótkie dresowe spodenki i ruszyła w kierunku drzwi.
- Gdzie ty idziesz? - Zapytałam oburzona, spoglądając zaraz po tym na Justina który, wpatrywał się raz we mnie raz w Belle.
- Odzyskać to co należy do mnie. - Warknęła i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
- Pomóż mi no! Idź za nią. - Ubrałam szybko spodenki i wybiegłam za Justinem. Usłyszeliśmy krzyki z pokoju Angeli. Justin stał jak wryty, a jego źrenice momentalnie się poszerzyły.. Nie, błagam nie teraz.
- Justin? - Zapytałam, a jego mięśnie napięły się, a szczęka zacisnęła niewiarygodnie mocno. Chciał wyrwać się do pokoju dziewczyny jednak stanęłam mu na drodze obejmując jego twarz dłońmi.
- Proszę nie rób mi tego znowu. Pamiętasz? Przepraszałeś. Nie wywalaj na marne tych przeprosin. - Szepnęłam, a jego wzrok od razu padł na mnie. Wziął mnie okrakiem na ręce wpijając się w moje usta. Krzyki ustały, usłyszeliśmy jedynie płacz Belli. Oboje oderwaliśmy się od siebie w tym samym momencie, a Justin postawił mnie na ziemię. Zaczęłam iść, a raczej biec do pokoju Angeli. Bella siedziała na podłodze, a obok niej Christian który ją przytulał. Zachciało mi się płakać widząc tą sytuację. Justin stał obok mnie, wpatrując się w nich. Podbiegłam do Belli łapiąc ją za łokieć.
- Chodźcie, pogadacie w pokoju. Na pewno nie tutaj. - Spojrzałam na Angelę która siedziała w rogu łóżka zagrywając swoje nagie ciało pościelą. Justin wyszedł z pokoju kierując się do naszego. Kiedy tam przyszliśmy wszystko było w miarę ogarnięte. Justin posprzątał? Zostawiliśmy tę 2 samych w pokoju a my wyszliśmy do ogrodu który był blisko placówki. Usiedliśmy na jednej z ławek. Justin nagle zaczął się śmiać, nie szczególnie rozumiałam o co mu chodzi.
- Co cie tak bawi hm? - Spojrzałam na niego nerwowo zagryzając dolną wargę.
- Dalej nie rozumiem faktu, dlaczego posprzątałem w pokoju. - Wybuchnął śmiechem obejmując mnie ramieniem i przyciągając do siebie. Zaczerpnął dużo świeżego powietrza i syknął.
- Pierwszy raz widzę wschód słońca.- Potarł moje ramie, całując moje czoło. Był bardzo kochany dla mnie. Na prawdę, jednak ja cały czas czułam że to za szybko idzie do przodu.
- Nigdy nie widziałeś wschodu słońca? - Spojrzałam na niego dosyć głupkowato. On zagryzł dolną wargę, i patrzył na te słońce jak zahipnotyzowany. Chyba podobał mu się ten widok.
- Pierwszy raz odkąd tu jestem. Nigdy wcześniej nie pozwalali mi wychodzić chociażby tutaj do parku, mówili że jestem "popierdolony". Szczególnie tak mówiły pielęgniarki. A wiesz co jest najzabawniejsze? - Zaśmiał się, osuwając się nieco na ławce, obie ręce ułożył w okolicy swojego krocza i.. Kurwa nie mogłam tam nie patrzeć no! Zrozumcie.
- Co? - zapytałam, zmuszając się do tego by spojrzeć na jego idealną twarz.
- Wszystkie z nich kiedy przychodziły na kontrolę wskakiwały mi do łóżka. Praktycznie wszystkie z nich miały w sobie mojego kutasa. - Wybuchł śmiechem kiedy zobaczył moją minę. To obrzydliwe, że ze spokojnego tematu zszedł na temat seksu. Może ma jakieś zaburzenia. Nie wiem.
- Spokojnie. Pomijam te stare babki które jedyne czego chciały to uciekać przede mną jak najdalej. - Poklepał mnie po moim nagim udzie, i jak boga kocham miałam ochotę odsunąć się od niego. Nie wiem ile razy ta ręka pieściła inne kobiety. Niestety ja nie mogłam pochwalić się tym co on, halo byłam jeszcze gównianą dziewicą.
- A ty? - Spojrzał na mnie zagryzając dolną wargę. Taaak Justin Dupek Bieber chciał się ze mnie nabijać.
- Co ja?
- No robiłaś już to? - Po tym pytaniu myślałam że oczy wyskoczą mi z orbit. Czy on jest chociaż trochę normalny?!
- Nie. - Wzruszyłam obojętnie ramionami. Chyba nie miałam się czego wstydzić tak? To raczej moja zaleta, przynajmniej tak myślę. Mam 19 lat i ani razu nie uprawiałam seksu, podczas gdy podjarane 16 latki obciągają swoim chłopakom w toaletach. Od zawsze wydawało mi się to obrzydliwe.
- Masz 19 lat i na prawd.. - Wstałam patrząc na niego zdenerwowana. Jeśli zamierzał teraz śmiać się ze mnie to wolałam już stąd pójść. Gdziekolwiek, z dala od niego.
- Whoa spokojnie Jen, tylko sie droczę! - Uniósł dłonie w geście obronnym, a zaraz po tym starał się złapać mnie za rękę. Odsunęłam się, przez co spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Wybacz Justin że nie jestem dziwką, jak niektórzy i nie chce ruchać sie ze wszystkim co tylko nie spieprza na drzewo. - Tak wiem! Jestem głupia, bardzo jeżeli kłócę się z nim z tego powodu, ale nikt nie będzie w taki sposób sie ze mnie nabijać!
- Sugerujesz że jestem męska dziwką? Wybacz Jenny, że korzystałem z życia, myślisz ze kurwa każdy jest taki jak ty i każdy będzie czekać na tego jedynego? W jakim ty świecie dziewczyno żyjesz? - Parsknął śmiechem opierając się o ławkę. Siedział na niej teraz jak typowy zadufany, w sobie frajer. Miałam ochote kopnąć go na tyle mocno, że pozbawiłabym go chęci życia.
- Żyje w swoim świecie, który jest kurewsko poukładany i wiesz? Nie ma w nim miejsca na takich zapatrzonych w siebie frajerów. - Spojrzał na mnie zszokowany tym co powiedziałam. Chyba użyłam zbyt mocnych słów.
- Jesteś pieprzoną egoistką! Chciałem jedynie rozluźnić atmosferę a ty robisz z tego wielką kłótnię! - Wstał wyrzucając ręce w powietrze. - Gadasz jakieś głupoty o tym że coś do mnie czujesz a teraz robisz coś takiego? Mam w dupie takie wyznania, razem z tobą! - Krzyknął nie zwracając uwagi na to jak głośno to zrobił. To mnie zabolało. Uśmiechnęłam się sztucznie wpatrując się w jego oczy.
- W takim razie przyjdź zaraz odebrać swoje rzeczy. Leć do Angeli, może jak jakoś się zaspokoisz twój "przezabawny humor" wróci. - Zrobiłam nawiasy w powietrzu i nie czekając na to aż mi odpowie ruszyłam przed siebie.
- Jenny ja nie skończyłem tej rozmowy rozumiesz? - Krzyknął ruszając za mną. To zabawne, nawet nie jesteśmy razem a już mamy kłótnie na poziomie zaawansowanym.
- Ale ja skończyłam. - Odpowiedziałam dalej idąc w kierunku placówki. Szedł za mną praktycznie cały czas, krzycząc bym się zatrzymała, ale nie posłuchałam się go. Wiem że tylko dopierdalałam do ognia ale wkurzyłam się na niego bardzo. Kiedy tylko byłam już na samej górze, gdzie znajdował się nasz pokój Justin dosyć mocno złapał mnie za nadgarstek, i przygwoździł do ściany. Był bardzo zły, jednak wiedziałam że jest to taki stan w którym mogę go uspokoić. Spojrzałam przez jego ramie i ujrzałam wychodzących z naszego pokoju Christiana i Belle. Pogodzili się. Byli tacy szczęśliwi, kiedy ja kłócę się z Justinem o byle gówno. Nawet nie zwrócili na nas uwagi tylko po prostu ruszyli ku schodom. Justin upewniając się że ich nie ma, spojrzał na mnie. Nie dając mi nic powiedzieć, brutalnie wpił się w moje usta. Z każdą sekundą ten pocałunek robił się coraz bardziej łagodniejszy i czuły. Oplotłam ręce wokół jego szyi, a on zaczął popychać nas w stronę pokoju.. Oboje dokładnie wiedzieliśmy że jeżeli teraz nie zaprzestaniemy, zrobimy coś czego będziemy(lub też nie) żałować. Justin był niezwykłą osobą, wybuchową, jednak z uczuciami. Nie byłam w tym momencie pewna czy jest dla mnie odpowiednią osobą, różniliśmy się, nawet za bardzo. Może to tylko moje chore myśli? Myślę że tak.. Muszę skupić się na tym co jest z nami teraz..

Hello!Miałam już jakieś wrażenie że tego 7 nigdy nie dodam ugh! Nie tylko wy sie niecierpliwicie z dodawaniem, ostatnio dosyć bardzo przeżywam każdy rozdział haha:) Pod ostatnim rozdziałem dostałam tyle pozytywnym komentarzy.. Jeju czytając je o 2 w nocy chciało mi się płakać. Dziękuje! Jesteście najlepsze:* W zamian za następny rozdział chcę.. 45 komentarzy:) Mam go już napisanego więc to zależy od was kiedy dodam:)
PS: zapraszam do zakładki PROLOGUE oraz na mojego ASKA w razie jakiś pytań:)
do następnego! xxx

21 komentarzy:

  1. pierwsza kalasa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. genialne <3 i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa umieram najleprze 4eve

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co napisać. Tak strasznie mi sie podoba… //P.

    OdpowiedzUsuń
  5. therightman-fanfiction.blogspot.com

    Nietypowe fanfiction w roli głównej z Justinem Bieberem :)
    Znają się od zawsze. On starszy od niej o trzy lata, przystojny, umiejący się zachować, ona młodsza, ładna i wysportowana. Po dwóch latach rozłąki spotykają się ponownie i zaczynają inaczej siebie postrzegać. Próbują bronić się przed obezwładniającym ich uczuciem.
    Dlaczego, skoro oboje są młodzi, piękni i wolni?
    Może dlatego, że są... rodzeństwem?

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny! Tylko widzę że coś mało komentarzy, a chcę już rozdział:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Dodaj kolejny blagam:(

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy następny? Prosze dodaj mimo tej liczby komentarzy:(

    OdpowiedzUsuń
  9. taaak!!!! Obiecuje że ja będę komentować każdy tylko go dodaj:(

    OdpowiedzUsuń
  10. Widziałam wcześniejszy post ;c nie miałam jak wcześniej skomentować, a później zapomniałam, więc.....ten rozdział jest mega (jak każdy inny) ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku kocham to! Proszę szybko dodaj nowy bo nie wytrzymam ;3

    OdpowiedzUsuń