20 sierpnia 2014

Rozdział 2

                                        Muzyka
Jenny PO'V
Na miejsce dojechaliśmy późnym wieczorem. Z Nowego Jorku do Los Angeles jest jednak trochę czasu. Biorąc pod uwagę nasze przesiadki. Wysiadłam, a zachód słońca, dosyć perfekcyjnie ukazywał oblicze tego budynku. Wyglądał na prawdę świetnie, na tle nieskazitelnie lekko różowego nieba, i drzew mogłabym pomyśleć że to wcale nie jest psychiatryk. Jednak rzeczywistość była inna. 
- Witam, jak minęła wam droga? - Usłyszałam męski głos. Odwróciłam się w kierunku budynku a stamtąd wyszedł jakiś wysoki mężczyzna, miał czerne włosy, oczy wpadały w kolor zieleni, ubrany był z garnitur. Tak wygląda tu obsługa? Cała nasza 3 spojrzała na mężczyzne dosyć pytająco i podejrzliwie, w dalszym ciągu nie wiedzieliśmy kim on jest.
- Och! Zapomniałbym. Nazywam się Bruce Lloyd, jestem dyrektorem tej placówki. Bardzo miło mi was poznać. - I wszystko od razu stało się jasne. Uśmiechnęłam się w jego kierunku i przedstawiłam się.
- Ja nazywam się Jenny Johnson. - Uścisnęłam jego dłoń kiwając lekko głową. Po mnie przedstawiła mu się Bella, robiła do niego maślane oczka a ja widziałam jak Christian zaczyna się denerwować. Ona od zawsze mu się podobała. Widocznie był aż za bardzo zdenerwowany bo nawet nie podał mu ręki.
- Skąd jesteście? - Zapytał, poprawiając kołnierz swojej śnieżno białej koszuli.
- Z Nowego Jorki. - Odpowiedziałam, nerwowo obracając w dłoni klucze od samochodu.
- Dobrze.. Jaka uczelnia was tu przysłała? - Te jego pytania zaczynały się robić irytujące, w szczególności dla mnie i Chrisa bo Bell wyglądała na wręcz zauroczoną.
- United States Military Academy at West Point, myśleliśmy że profesor Adams dotarł na miejsce już wcześniej. - Odpowiedziałam zdziwiona, spoglądając na niego. Wyglądał na.. Lekko zakłopotanego, ale nie przywiązywałam do tego jakoś zbytnio wagi, chciałam już zanieść te bagaże do swojego pokoju i odprężyć się, chociaż trochę.
- Widać nie dotarł. Dobrze więc.. Zapraszam do środka. - Uśmiechnął się i ruszył przed Siebie. Za nim poszła Bell, od razu zaczynając coś mówić. Chwyciłam swoje walizki czekając na Christiana.
- Widzę go pierwszy raz, a już wiem że znienawidzę tę mordę ponad to. - Warknął ruszając. Zachichotałam i dorównałam mu kroku. Był spokojnym chłopakiem z natury, nigdy nie wciągał się w większe konflikty ale teraz był bombą, która tylko czekała na to aż nadejdzie odpowiedni moment by eksplodować.
- Spokojnie, Bells zawsze zachowuje się tak gdy widzi kogoś cóż.. Przystojnego, wiesz jaka ona jest. - Mruknęłam wchodząc do środka. Wygląd jakoś nie szczególnie przyciągnął moją uwagę dlatego szłam dalej.
- Dla mnie taka nie była - warknął, a ja wpadłam na plecy pana Bruce'a. 
- Przepraszam.. - Odpowiedziałam podnosząc Swoją torbę. On uśmiechnął sie i wręczył nam klucz do.. Wspólnego pokoju? Kurwa jak on to robie wszystko wyobrażał?
- Mamy wspólny pokój? - Palnęłam, wpatrując się w kluczyk który miałam w dłoni. 
- Tak, co w tym dziwnego? - Zapytał z tonem jakby co najmniej mówił do jeden z osób tego ośrodka. 
- Och.. Nie nic.- wyszeptałam kiwając lekko głową.
- Cóż mam jeszcze jeden wolny pokój obok mojego gabinetu więc...
- Ja go wezmę! - Bella pisnęła podskakując do góry. Każdy dziwnie na nią spojrzał. Była moją przyjaciółką ale.. Teraz przeginała.
- Isabella uspokój się.. - Odpowiedziałam beznamiętnie udając że się uśmiecham. Tak na prawdę był to uśmiech oznaczający " Co ty kurwa robisz?!". Totalnie mnie zignorowała.
- Bez problemu. Więc, wasza 2 tutaj, a Ciebie proszę za mną. - Pan "podrywacz" postanowiłam że tak go nazwę. Wziął jej walizki i poszli na górę. 
- Mi nawet nie pomógł - burknęłam spoglądając na Christiana który był praktycznie.. Na skraju wytrzymałości? Otworzyłam drzwi, a on wpadł do pokoju wrzucając tam swoją walizkę, przy okazji potykając się o nią.
- Jezu spokojnie, zobaczysz że jej to przejdzie. - ich zachowanie irytowało mnie, nie na żarty, postawiłam swoją walizkę przy łóżku i usiadłam na nim.
- Masz papierosy? - Warknął podnosząc się jednocześnie. Podałam mu paczkę miętowych papierosów z torebki, i dodałam.
- Nie możesz robić jej takich scen, widzisz ze teraz nawet nie zwraca na to uwagi.
- Och Jen na prawdę umiesz pomóc człowiekowi kiedy ma doła. - Odpowiedział sarkastycznie, opierając się o parapet podczas kiedy zaciągał się papierosem. To prawda, nie zawsze umiałam pomóc w potrzebie, jednak starałam się tak jak potrafię. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi na co Chris wyrzucił niedopałek za okno. 
- Proszę? - odpowiedział lekko się krztusząc. W drzwiach stanęła jakaś kobieta. Miała czarne długie włosy, ubrana była cóż.. Chyba zbyt wyzywająco jak na psychiatryk. Na to zarzucony miała biały lekarski uniform. Jej czarne jak węgiel oczy prawie wypalały dziure w mojej głowie. O chuj jej chodzi?
- Nazywam się Angela. Profesor Lloyd kazał mi to wam przynieść i stawić się za 20 minut na piętro niżej. - Rzuciła.. Dosłownie RZUCIŁA mi te fartuchy i wyszła. Wystawiłam w kierunku drzwi środkowy palec na uniformy zrzuciłam na ziemie.
- Co za bezczelna suka - warknęłam zdejmując z głowy czapkę. Wyjęłam z walizki ubrania które chciałam założyć i weszłam do łazienki. Wzięłam jedynie szybki prysznic, umyłam zęby, zwinęłam włosy w koczka i szybko się ubrałam. W ostatniej chwili okulary rzuciłam na blat przy umywalce.. przecież tu nie ma słońca, będą mi niepotrzebne. Wyszłam z łazienki i Christian był już gotowy. W pokoju unosił się zapach jego cudownych perfum.
- Nooo Chris, dla kogo się tak wystroiłeś? - Poruszyłam w zabawny sposób brewkami, i usiadłam na łóżku sznurując buty.
- Na pewno nie dla Bells, ta brunetka wpadła mi w oko. - Zaśmiał się zakładając ten beznadziejny uniform, i przyczepiając do niego plakietkę. 
- Nie uważasz że to głupie? - Chciałam coś jeszcze dodać ale Christian wyszedł nie zwracając na mnie uwagi. Świetnie. Ubrałam na szybko uniform, sięgał mi do ud więc nie było tak źle. Wychodząc przyczepiłam sobie plakietkę i wręcz zbiegłam na te piętro niżej. Szybko stanęłam obok Christiana który już rozmawiał z tą kurwą. Teraz to Bella była niezadowolona. Podeszła do mnie i łapiąc za łokieć odciągnęła na bok.
- Widzisz tą suke? Dlaczego tak się do niego lepi? - Burknęła krzyżując ręce na klatce piersiowej. O losie, nie ma nic gorszego niż stać między nimi na prawdę.
- Och, a czy to nie ty godzinę temu latałaś za dyrektorem jak popierdolona? - Zaśmiałam się a Chris i panna dziwka spojrzeli w naszą stronę. Dziękowałam bogu że dyrektor zszedł na dół, nie wiem co miałabym im powiedzieć.
- Mam już dla was przydzielone oddziały i prace które będziecie wykonywać. Więc.. Panna Lange zadba o to by nasi pacjenci dostawali odpowiednią dawkę leku, Angela ci w tym pomoże. Pan Beadles zajmie się pacjentami z oddziału zaawansowanej depresji. A Ty panno Johnson.. - w tym momencie zaczął przewracać kartkami w swoim notesie. Przełknęłam głośno ślinę i przyglądałam się mu. Uśmiechnął się i strącił nieco okulary ze swojego nosa. - Poproszę Cię ze sobą. A wy możecie już zacząć swoje prace. Oddział dla pacjentów z zaawansowaną depresją jest na 3 piętrze Christianie, tam będzie czekać na Ciebie Hayden, pomoże ci.- Wszyscy rozeszli się, a ja wraz z dyrektorem zaczęliśmy iść schodami na dół. Tam rozlegały się krzyki.. Potworne krzyki, walenie w drzwi i jakieś piski. Czy on jest totalnie popierdolony?
- Nie bój się, nie będziesz tutaj pracować. - Zaśmiał się i szturchnął mnie w ramie. Niby nie zabawne, ale odetchnęłam z ulgą i sztucznie się zaśmiałam. Kiedy przeszliśmy przez ten korytarz psycholi, weszliśmy do całkiem spokojnego pomieszczenia. Było tam mało drzwi, i było na prawdę spokojnie. Bruce(pozwoliłam sobie tak na niego mówić) wyją swój identyfikator i wprowadził mnie do 3 pokoju. Zamarłam gdy zobaczyłam kto siedzi na łóżku. 
- Pan sobie żartuje? - Powiedziałam łamiącym tonem. W moich oczach ukazały się łzy, i zaczęłam się trząść.
- Spokojnie Jen, Justin nie jest aż taki straszny.. Jeśli go nie zdenerwujesz. Chodzi mi o to abyś pilnowała go by nie robił nic głupiego, rozmawiaj z nim, odpędzaj go od tych chorych myśli. Wiesz o co mi chodzi? Myślę że to twój pierwszy raz odkąd będziesz pracować ze schizofrenikiem? - Zapisywał coś w swoich kartach co chwilę na mnie zerkając.
- Nie zabije jej kurwa! - Chłopak krzyknął rzucając szklanką w ścianę. Podskoczyłam i schowałam się za Bruce'a. 
- Spokojnie, to u niego normalne. Jest w stu procentach spokojny. Zaraz twoja koleżanka przywiezie tutaj leki, podaj mu tyle ile tutaj zapisałem - podał mi  karteczkę i zniknął za drzwiami. Oparłam się o ścianę nie wiedząc co robić. Na prawdę się go bałam.
- Nic ci nie zrobie, nie musisz bać sie mnie jak pieprzony dzieciak - zaśmiał się i spojrzał w moim kierunku. Nie wiem skąd miał tyle tatuaży na ciele, myślałam że nie pozwalają na coś takiego w szpitalach. Na jego twarzy był widoczny lekki zarost, miał bardzo smutne oczy.. Pierwszy raz widziałam kogoś z tak rozżalonym spojrzeniem.
- Czemu mi się tak przyglądasz? Nigdy nie widziałaś psychola ta?- Zaśmiał się ponownie i przejechał dłonią po swoich perfekcyjnych włosach.
- Nie.. To znaczy t-tak. - zająkałam się zaciskając w rękach kartkę z przydzielonymi dawkami leków.
- Przestań się tak zachowywać bo rozpierdolę ci łeb!- Wrzasnął podrywając się z łóżka. W tym samym momencie do pokoju weszła Bells podając mi tackę z lekami. Spojrzałam na mnie zszokowana i szybko wyszła. Boże dziękuje? Nie ma to jak przyjaciele.
- Mogę podać ci leki? -Zapytałam ze spokojem, odsuwając się od ściany.
- Jeśli musisz. - Westchnął i odsunął się na łóżku robiąc mi  trochę miejsca. Usiadłam na bezpiecznej odległości. Oddzieliłam odpowiednie dawki tak jak miałam napisane i podałam je na dłoń Justina.
- Tutaj mam napisane ze masz wziąc wszystkie na ra..
- Kurwa wiem, nie jestem tu pierdolony 1 dzień - ryknął zaciskając dłonie. 
- S-Spokojnie.. - Szepnęłam i pogłaskałam go niepewnie po dłoni. I chyba podziałało bo posłusznie wziął leki i popił je kilkoma łykami wody.
- Dziękuje - uśmiechnął się oddajac mi szklankę. Czemu jest taki miły? Kiedy położył się od razu zaczął sam coś do siebie mamrotać, na co od razu się wystraszyłam. Przez jakiś czas po prostu tak siedzieliśmy póki nie usłyszałam dźwięku otwierania drzwi. W nich stanął Bruce wraz z jakąś Blondynką.
- Jenny,  to Hayden, pomoże ci w opiece nad Justinem. - Uśmiechnął się zostawiając nas samych.
- Bardzo miło mi Cię poznać Jen, mogę tak do ciebie mówić? - Blondynka uśmiechnęła się. Była piękna, na prawdę. 
- Oczywiście. Długo już tu pracujesz? - Zapytałam siadając tuż obok niej pod ścianą.
- Ojj z bite 3 lata już na pewno będą - zachichotała. Nie zwracałyśmy uwagi na pomrukiwania Justina, wiedziałam że jest chory na schizofrenię dlatego nic nie mogłam z tym zrobić. Z Hayden gadałyśmy cały czas, Justin spokojnie spał. Kiedy było już przed 22, blondynka wstała.
- Muszę już iść. Ty pewnie kończysz za godzinę więc.. Spotkamy się na kolacji. - Przytuliła mnie i wyszła. Sama chciałam już wyjść ale usłyszałam głos Justina.
- Nie wychodź. - spojrzał na mnie, to było urocze. Jego twarz była zaspana a oczy teraz wydawały się zupełnie radosne.
- Nie zamierzam.- usiadłam na łóżku a Justin położył swoją głowe na moich kolanach.
- Od 7 lat nie byłem z kimś tak blisko.. - wyszeptał rysując coś palcem na moim kolanie. Nie wiem dlaczego zrobiło mi się tak smutno. Łzy same napłynęły mi do oczy i.. Pomyślałam że może on jednak nie jest taki zły? Szkoda że nie wiedziałam jakie piekło zgotuje mi następnego dnia.. 
24 komentarzy kolejny rozdział!!!

25 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny, mam nadzieję, że te 24 komy szybko się uzbierają ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku świetny:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;)
    ~A

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem ciekawa co stanie się w następnym rozdziale:D

    OdpowiedzUsuń
  6. jeszcze tylko 14!!!!! zajebisty rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz talent! Z każdym rozdziałem coraz lepsza:D

    OdpowiedzUsuń
  8. *o* nie mg sie doczekac nexta ! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. następny dawaj *.* <33333

    OdpowiedzUsuń
  10. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. wspaniały ♡ czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  12. O jeju ja chce następny tak samo świetny rozdział jak ten :))

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny , czekam na nn :******

    OdpowiedzUsuń
  14. już powinien być kolejny!

    OdpowiedzUsuń