31 sierpnia 2014

Rozdział 5

                                          Muzyka
Jenny POV
Szczerość? Pierwszy raz widziałam kogoś w tak okropnym stanie. To tak jakby.. Zobaczyć osobę która umiera a strasznie się męczyła. Justina tuż po tym incydencie zabrano na oddział. Miał czyszczenie żołądka, a potem prawie 3 dni. Nie musiałam być przy nim cały czas, ponieważ na oddziale miał idealną opiekę i pod pewnym względem.. Bałam się do niego pójść. Leżałam na łóżku, wpatrując się w biały sufit. Rozmyślałam o tym wszystkim bardzo poważnie, przez głowę przechodziły mi myśli by zrezygnować ale.. Chyba nie mogę go tak zostawić prawda? Kiedy usłyszałam delikatne pukanie do drzwi usiadłam na łóżku, poprawiając swoje włosy.
- Proszę? - Wychrypiałam. W drzwiach stanęła Isabella. Uśmiechnęłam się i gestem dłoni zaprosiłam ją do środka. Dziewczyna po cichu zamknęła drzwi i założyła za ucho swoje długie blond włosy.
- Jak się czujesz Jen? - Zapytała siadając na kuferku który stał przy moim łóżku. Spojrzałam na nią z miną typu "żartujesz sobie?". To była prawda, wyglądałam jak totalne gówno. Przez te 3 dni nie zdobyłam się na odwagę by odwiedzić Justina. Praktycznie cały czas leżałam w łóżku oglądając swój ulubiony serial na laptopie. Wzruszyła ramionami nieśmiało się uśmiechając.
- Uważam że.. Powinnaś go odwiedzić Jenny. - Spojrzała na mnie dosyć poważnie, poprawiając swoją białą bluzkę. Może miała rację? Ale takie odwiedziny po 3 dniach będą kiepsko wyglądać.
- I co ja mu powiem? Och Justin wybacz nie przychodziłam ponieważ po ostatnim incydencie mam cie za ostatniego psychola. - Powiedziałam to sarkastycznie miłym głosem następnie patrząc na blondynkę, której usta delikatnie się uchyliły.
- A masz go właśnie za kogoś takiego? - Zapytała wstając. Nie miałam! Jednak bałam się, on miał wtedy na rękach czyjąś krew. Skąd moge mieć pewność ze kiedyś na tych rękach nie będzie mojej krwi?
- Jesteś egoistką Jenny. Widziałam jak ten chłopak dobrze się przy Tobie czuje. Zupełnie jakby nie był chory! - Wyrzuciła ręce w powietrze. Otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale ona przerwała mi.
- Jestem pewna że gdybyś to ty była teraz na jego miejscu siedziałby dniami i nocami przy tobie. - Syknęła wychodząc z mojego pokoju. Ona.. Ona chyba miała racje. Bez zastanowienia wstałam podchodząc do szuflady z bielizną. Wzięłam czystą do ręki i weszłam do łazienki. Wzięłam dosyć długi prysznic. Kiedy skończyłam zawinęłam włosy oraz ciało ręcznikami. Na początku poczesałam i wysuszyłam włosy spinając je znowu w koka. Potem wytarłam ciało i ubrałam bieliznę. Pomalowałam rzęsy i nawilżyłam cerę kremem. To był mój dzisiejszy makijaż. Nie miałam ochoty na jakieś cuda. Wyszłam z łazienki szybko podchodząc do szafy. Chwilę stałam przed nią aż w końcu wybrałam obojętnie co. Gotowa wzięłam głęboki oddech i wyszłam z pokoju. Ruszyłam schodami na 2 piętra wyżej.
- Przepraszam.. W jakim pokoju leży Justin? - Zapytałam przypadkowej pielęgniarki.
- Bieber? Sala numer 6. - Odpowiedziała oschło i odeszła. Wow a co ja jej zrobiłam? Nie ważne. Ruszyłam do sali numer 6 i już przed samymi pierdolonymi drzwiami usłyszałam chichot Angeli. Szarpnęłam za klamkę i pisnęłam od razu się odwracając. Błagam dlaczego ja musze mieć takie szczęście?
- Jezu Jen! - Justin krzyknął chyba uradowany? Że co kurwa? On sobie kpi? Odwróciłam się by na niego spojrzeć. Siedział na łóżku z wymalowanym uśmiechem na twarzy, Angela natomiast pośpiesznie ubierała spodenki. Co za KURWAAAAA.
- Co tu robisz? - Zapytał starając się wstać. Nawet kurwa nie próbuj. Skarciłam go wzrokiem i chyba to wyczuł bo od razu zmarszczył brwi.
- Chciałam Cię odwiedzić ale.. Widzę że ta pani. - Wskazałam palcem na Angelę która wybiegała z sali. - Widzę że ta pani była pierwsza i.. Widocznie bardzo poprawiła ci humor. - Spojrzał na mnie, a jego dłonie zacisnęły się na pościeli. Szczerze? Popełniłam błąd przychodząc tutaj.
- Wiesz? Może jednak zrezygnuję. Ona chyba będzie lepszą opiekunką. W każdej dziedzinie. - Mówiłam to z totalnym obrzydzeniem w głosie. Ale hej! Dlaczego poczułam się tak bardzo o niego zazdrosna?
- Jen to nie tak.. Jezu nie chce żebyś rezygnowała okej? Ona jest rodzajem.. Pocieszenia? - Powiedział pytająco a kpiący uśmiech cisnął się na jego usta.
- A ja jestem rodzajem czego? Wykorzystania? - Zapytałam krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Oszalałaś? W ogóle po co robisz mi takie akcje? Jesteś popierdolona? - Krzyknął wyrzucając ręce w powietrze. - Pojebana pizda. - Warknął patrząc na mnie. To zabolało. Podjęłam już chyba ostateczną decyzję.
- Ta "pojebana pizda" teraz się wycofuje rozumiesz? W tym momencie. - Zaśmiałam się ironicznie ze łzami w oczach - A myślałam że jesteś zupełnie inny. - Machnęłam lekceważąco ręką wychodząc z sali
- Nie potrzebuje cie! - Justin krzyknął wywracając coś. A ja udałam się do gabinetu Bruce'a. To było chore, nie byłam o niego zazdrosna tylko.. To po prostu głupie uczucie spotykać coś takiego w szpitalu psychiatrycznym i.. Och co ja pierdole! Oczywiście byłam zazdrosna, lecz nie w ten sposób jaki myślicie. Polubiłam Justina, nawet bardzo ale to wyszło tak samo z siebie.. Wiecie o co mi chodzi prawda? Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do białych drzwi gabinetu. Usłyszałam ciche prosze i.. Czy każdy się tutaj pieprzy?! Wywróciłam teatralnie oczami tym razem widząc Hayden która wyszła zapinając swoją koszulę. On natomiast spokojnie siedział, zapisując coś w swoim laptopie i co raz pisząc coś w papierach.
- Usiądź Jenny. - Oderwał się od swojej pracy i odłożył na biurko swoje okulary. Usiadłam niepewnie, patrując się w swoje dłonie.
- Co cię do mnie sprowadza? - Uśmiechnął się opierając się plecami o oparcie dużego, skórzanego fotela na którym siedział. Rezygnować czy nie? To pytanie przez dłuższy czas krążyło z wielką niewiadomą po mojej głowie. Uniosłam pewna siebie wzrok po kilku chwilach i spojrzałam na mężczyznę.
- Chciałabym podjąć się pracy u innego pacjenta. - Wyszeptałam, i mogłam dostrzec, że źrenice Bruce'a rozszerzają się delikatnie w zdziwieniu.
- Dlaczego? - Zapytał non stop wpatrując się w moją osobę co było bardzo niekomfortowe.
- Po prostu czuję w pewnym stopniu brak wdzięczności od Justina i.. Boję się go. - Postanowiłam nic nie wspominać o tym co zobaczyłam niecałe 15 minut temu.
- Och.. Rozumiem. Powiedz mi.. Na jakim oddziale chciałabyś pracować? - Zapytał wyjmując moją kartotekę z szuflady.
- Jest mi to obojętne. - Uśmiechnęłam się. Ja.. Nie wiem czy dobrze robię, ale czuję się teraz w pewnym stopniu wolna i zadowolona z siebie. Bruce wyjął z kartoteki moją kartę i coś w niej pozakreślał.
- Myślę że inni pacjenci byliby jeszcze bardziej niebezpieczni ponieważ w pewnym sensie mają wyższy stopnień psychozy dlatego.. Może nie chciałabyś pomóc Emmie w pilnowaniu tu porządku? Chodzi o to że po prostu będziesz siedziała z nią w pomieszczeniu na końcu głównego holu i obserwowała z kamer wszystkich pacjentów. - Uśmiechnął się, a kiedy skończył mówić jego długie palce zaczesały do tyłu włosy. Cóż.. Z dala od takich ludzi a jednak tak blisko? Cóż.. Zgadzam się!
- Niech będzie. - Uśmiechnęłam się. Podsunął mi jakąś kartkę i zażyczył sobie podpisu. Złożyłam go i wstałam.
- Zaczynasz za godzinę, dziś macie nocny dyżur wiec.. Wypoczywaj. - Uśmiechnął się wracajac do papierkowej roboty, a ja opuściłam gabinet. Idąc do swojego pokoju ujrzałam Justina i Angelę całujących się w wejściu do jego pokoju... Ma pokój na przeciwko mnie?! Jakim prawem go przenieśli?! Kiedy dziewczyna układając dłoń na jego plecach wskazała mi środkowy palec wkurwiłam się. Widząc przechodzącego obok Christiana z jakimiś teczkami złapałam go za nadgarstek i szarpnęłam w moją stronę powodując że upuścił wszystko na podłogę.
- Co ty robisz? - Zauważyłam że Justin spojrzał w moją stronę, a ja uśmiechnęłam się i szepnęłam.
- Pamiętasz jak pomagałeś mi w liceum wzbudzać zazdrość u Johna? Teraz też mi pomóż. - Tak, to nie pierwszy raz. Pomagał mi zawsze, dlatego to nie żadna nowość. Jednak do tej pory nie całowaliśmy się bo błagam.. Jesteśmy ciotecznym rodzeństwem.
- Pocałuj mnie - szepnęłam zerkając przez ramie Christiana na Justina który, odwrócił Angelę plecami do mnie, i mimo że macał ją po tyłku wpatrywał się we mnie.
- Co? - Spytał zszokowany Christian. Wywróciłam teatralnie oczami i wpiłam się w jego usta. Nie wiem jak się z tego oczyszczę. Właście całuje się z bratem! Ale on chyba zrozumiał i odwzajemniał. Czułam że się uśmiecha, a otwierając na moment oczy widziałam jak Justin zaciska dłoń na materiale... Kurewskiej bluzki tej ździry.
- Weź mnie na ręce i zanieś do pokoju. - Zaśmiałam się odrywając od niego usta. Wziął mnie okrakiem na ręce i zaczął iść do pokoju.
- Jenny. - Usłyszałam rozdrażniony głos Justina. Chris postawił mnie i odszedł, zbierając z podłogi teczki. Spojrzałam pytająco na szatyna który olewając Angelę ruszył w moim kierunku.
- Pogadamy? - Zapytał stając przede mną. Jego oczy były praktycznie czarne od złości dlatego wolałam nie wchodzić z nim sama do pokoju.
- Myślę że nie mamy o czym, och popatrz.. Twoja seks zabawka na Ciebie czeka. - Zaszydziłam z niego odwracając się do niego plecami i wyjmując klucze z kieszeni rurek.
- Więc pogadamy dziś kiedy przyjdziesz przynieść mi leki. - Odpowiedział z dumą wyciekającą z jego głosu. Włożyłam kluczyk do zamka i przekręcając go dodałam.
- Złożyłam rezygnację. Teraz to ona będzie się tobą opiekować, tak jak mówiłam.. Nie tylko w celu zdrowotnym. - Wyjęłam kluczyk z zamka i weszłam do pokoju zatrzaskując mu centralnie drzwi przed nosem. Czyli go nie przenieśli.. Przyszedł do niej.. Usiadłam na swoim łóżku wpatrując się w ścianę, która chyba od teraz będzie jedyną która będzie słyszeć mój płacz..

Nie wiem czy się wam spodoba mordeczki:( Znowu dopadł mnie totalny brak weny, ale obiecałam sobie że to ff na pewno doprowadzę do końca. Z czystym sumieniem mogę wam teraz powiedzieć że możecie spodziewać się 2 części HOPE:) Macie pytania? Zapraszam na mojego aska . Teraz 40 komentarzy i następny, obiecuję że za te 40 napiszę 2 razy dłuższy rozdział oraz z większą ilością grozy i akcji;) Kocham was!xxx
ps: z racji tego że koniec wakacji(niestety) rozdziały będę dodawać co tydzień!:*

40 komentarzy:

  1. Omg uwielbiam twój blog *o* pisz dalej i życzę weny buźka <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju czekam na kolejny rozdział jesteś mistrzynią! <3 Kocham cię, kocham to fanfiction, kocham Justina i Jenny <3 Z każdym rozdziałem jest coraz ciekawiej! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. OMFG ! TO JEST TAK KRÓLEWSKO ZAJEBISTE ! DLACZEGO PISZESZ TAKIE KRÓTKIE :( ? CZEKAM ZNIECIERPLIWIONA NA NN ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest naprawdę świetne. Kocham to.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział kocham to ff czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zarąbisty!! Jeju chce następny <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Proszę dodaj szybko rozdział bo nie wytrzymam *_* Kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  8. suuper :333333 ! <333333

    OdpowiedzUsuń
  9. K
    KO
    KOC
    KOCH
    KOCHA
    KOCHAM
    !!! *O*

    OdpowiedzUsuń
  10. nie mogę doczekać się następnego!!! to uzależnia!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. bosko siostro :* :D

    OdpowiedzUsuń
  12. jeszcze tylko 10 komów!! nie mogę się doczekać:**

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepsze ff na świecie ;) kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Najlepsze czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  15. idealny :) czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  16. yeeh 40 :3 <3 lovee <3

    OdpowiedzUsuń